Pięć lat temu, gdyby ktoś mi powiedział, że będę robiła dżemy i piekła chleb, wyśmiałabym go zapewne i powiedziała, że to niemożliwe... A jednak, już trzeci rok z rzędu w naszej piwnicy pojawiają się małe słoiczki... Nie twierdzę, że jestem mistrzem świata w przetworach domowych, daleko mi do wyczynów Polki czy Bei i wielu innych dziewczyn, ale dla mnie to jednak jakiś mały wyczyn, radość, kroczek naprzód... Na chwilę obecną przygotowuję dżemy korzystając z przepisu zamieszczonego na opakowaniu z naszej polskiej pektyny. Pasteryzuję na sucho w piekarniku, co jest dużo wygodniejsze niż gotowanie słoiczków w kilku garnkach... No i tak oto powstało wczoraj kilka słoiczków, otwierając tym samym nowy sezon przetworowy... Ten sposób sprzedała mi jedna z moich przyjaciółek-sąsiadek, wykradając go wcześniej od swojej teściowej :-)
Przepis na przyrządzenie dżemu z użyciem pektyny Pektowin
2 kilogramy owoców
1 kg cukru
opakowanie pektyny
2 łyżki soku z cytryny
Przygotować owoce (obrać, wydrylować, pokroić, w zależności od tego, jakich użyjemy). Do przygotowanych owoców wlać pół szklanki wody i zagotować. Pektynę wymieszać z jedną szklanką cukru, wsypać do gotujących się owoców intensywnie mieszając. Gotować 3-5 minut. Wsypać pozostałą ilość cukru nie przerywając gotowania. Po całkowitym rozpuszczeniu cukru przerwać gotowanie, dodać sok z cytryny i wymieszać. Zebrać pianę i natychmiast rozlać gorący dżem do słoików. Pasteryzować przez 20 minut. Dżem ma całe kawałeczki owoców.
To jednak nie koniec dzisiejszego przynudzania. Korzystając z chwili wolności ufundowanej przez mojego męża, który porwał dzieciaki na małą wycieczkę udało mi się zmajstrować album i małego TAGA autoprezentacyjnego w odpowiedzi na wyzwanie na nowym blogu o tu, gdzie szaleją twórczo dziewczyny, od których prac trudno oderwać oczy... Przy okazji tag świetnie mi spasował,do zaniedbanego artjournala na PS.
Chyba też zrobię jakiś dżemik w przyszłym tygodniu :) Zachęciłaś mnie. http://wlodarczyki.net/mopswkuchni/
OdpowiedzUsuńOch - o własnoręcznie zrobionym dżemie właśnie dziś myślałam!! Twój wygląda przepysznie.
OdpowiedzUsuńSuper tag - gratuluję pierwszego zgłoszenia na naszym wyzwaniowym blogu :)
ale smakowicie u Ciebie :) aż ślinka mi pociekła!
OdpowiedzUsuńa tag jest wspaniały, niezwykle trafne hasło do niego dobrałaś :) dziękuję za udział w wyzwaniu! muszę przyznać, że Twoja reakcja-odpowiedź jest ekspresowa :)
pozdrawiam serdecznie
ja robiłam dziś swój pierwszy dżem (truskawkowo-rabarbarowy), co do pieczenia w piekarniku to mam mieszane odczucia, gdy dzisiaj wkładałam słoiki do wypieczenia wszystko mi się wywaliło i słoiki pękły :/, wracając do dżemu to nic nie dorówna domowemu :)
OdpowiedzUsuńNo bo dla chcacego nic trudnego! A zaden sklepowy dzem nie moze sie rownac z domowym. U mnie to Mama zawsze smazyla przetwory, a jej kolezanki, choc pukaly sie w glowe, pytajac "Ulka, po co ty to robisz, jesli mozesz kupic?", zawsze chwalily jej sliwkowe powidla...
OdpowiedzUsuńnarobiłaś mi smaka...tag super ze świetnym cytatem!!:))
OdpowiedzUsuńFajne kolorki, fajne połączenie materiałów i fajny tekst - czego więcej trzeba ? ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne hasło i piękne kolory! Gratuluję pierwszego zgłoszenia w naszym wyzwaniu! Dziękuję za udział w zabawie.
OdpowiedzUsuńPS. Ale mam ochotę na taki dżem ; -)
Mopsiku, już do Ciebie zajrzałam, i coś mi się wydaje, że się skuszę na jakiś przepisik. Zauberi nie wiem, czemu tak z tym piekarnikiem Ci wyszło, ja tak robię już od zeszłego roku, Maggie cieszę się że się ze mną zgadzasz.
OdpowiedzUsuńTusiu, Kolorowy Ptaku, Ankan, Magda(i)leno i Guriano, niezwykle miło mi Was powitać na moim blogu, tworzycie świetnie dobrany DT!
Domowe przetwory mają w sobie to COŚ - czego nie da się kupić w żadnym sklepie - odrobinę serca. Po prostu :-)
OdpowiedzUsuńuwielbiam dżem truskawkowy :) szczególnie z maślaną bułeczką :)
OdpowiedzUsuńNie robiłam konfitur ze sto lat i własnie w tym roku dopadła mnie chęć...co do chleba to zaczęłam piec od kwietnia i za sprawa waszych blogów bo pieczywo wygląda na waszych zdjęciach nieziemsko! zreszta muszę powrócic do bagietek, które dwa razy niestety mi w ogóle nie wyszły i w domu błagano mnie bym wiecej ich nie robiła haha ale uparciuch jestem to zrobię :-) co do pudełeczek, kartek i tych innych to okleiłam jeden jedyny raz pudełko od Liptona, które miało piernikowe przeznaczenie i nawet nieźle mi wyszło- nie sfotografowałam bo nie posiadałam wtedy bloga a i do robienia zdjęć nie byłam skora! Te wszystkie zmiany to dzieki wam blogowiczom!dziekuję :-))
OdpowiedzUsuńGosienkah, ja miałam podobnie z myśleniem o własnym ogródku z marchewką, sałatą itp. Teraz o nim wręcz marzę! :)
OdpowiedzUsuńa dżem wygląda super i jestem pewna, że pysznie smakuje :)
Gosiu ja się nie zgadzam, że Tobie daleko do kogokolwiek! To nie jest tak. Każdy z nas zaczyna kiedyś coś robić i tylko praktyka czyni z nas mistrzów :)
OdpowiedzUsuńAle się wymądrzam co? W każdym razie ja się za mistrza nie uważam - ja mam skrzywienie bo zamiast wyjść w weekend ja robię dżemy :)
Uważaj bo to uzależnia :D
Arven i Blue_megi podpisuję się pod waszymi komentarzami całą klawiaturą :-),
OdpowiedzUsuńMałgosiuZ nie poddawaj się z bagietkami na pewno Ci wyjdą jeszcze nie raz,
Paulo widocznie tak już jest, że do pewnych rzeczy potrzeba czasu, mnie ewidentnie się przydał :-)
A Tobie Poleczko, to z tej twojej skromności trudno jakiś komplement poczynić, nie mniej jednak dziękuję za inspiracje, no i stety albo i nie mogę spokojnie dopisać się do uzależnionych przetworotwórców :-)