Wraz z nadejściem Nowego Roku (i to dosłownie, bo kilka godzin po północy) dopadła mnie niewidzialna wirusowa zmora. Od tego czasu smarkam, chrząkam, poleguję, nie mam siły wyjść na 3 piętro, psuję papiery, nie dopiekam chlebów. Lista "sukcesów" ciągnie się w nieskończoność. ;-)
Jednakże postanowiłam się podnieść z upadku. Dzisiejszy dzień ogłosiłam pidżamowym i jakoś zaczynam wracać do siebie. :-) A w moim małym kuchennym SPA, w ramach odnowy biologicznej upiekłam bułeczki, które wypatrzyłam u Anitki. Wyglądały tak prosto i pysznie, że gdyby i je udało mi się zepsuć, to już na prawdę kryzys osobowościowy zapukałby do mych drzwi ;-). Na szczęście podołałam i takie o to sobie wyszły. W sam raz, fajne, troszkę inne, od tych z ziemniakami, które ostatnio królowały na naszym stole. :-)
Bułeczki mleczne
450g mąki chlebowej
2 łyżeczki soli
1 łyżka drobnego cukru
50g miękkiego masła
15 świeżych drożdży
280 ml letniego mleka
Do miski przesiać mąkę z solą, dodać cukier i masło. Rozpuścić drożdże w 4 łyżkach mleka, następnie dodać pozostałe mleko i całość wlać do mąki. Wymieszać.
Przenieść ciasto na lekko obsypany mąką blat i zagniatać przez 8-10 minut, aż będzie gładkie i elastyczne.
Przełożyć do lekko naoliwionej miski, przykryć i zastawić do podwojenia objętości, na około godzinę.
Następnie przebić ciasto, podzielić na 12 równych części. Uformować bułki, ułożyć na blasze i każdą naciąć na krzyż.Przykryć i odstawić do wyrośnięcia, w ciepłe miejsce, na około 20 minut.Przed pieczeniem posmarować bułki mlekiem. Piec w 200 st C przez 20-25 minut.
u mnie? Miło mi! Dziękuję Gosiu!
OdpowiedzUsuńi życzę szybkiego powrotu do zdrowia!
dużo zdrowia i pysznych bułeczek!
OdpowiedzUsuńooo wyglądają pysznie. A czy ze zwykłej mąki by nie wyszły?
OdpowiedzUsuńDzięki, już się zbieram do życia.
OdpowiedzUsuńZe zwykłej mąki też by wyszły :-)
Wyglądają pysznie! i to mleczko obok.. mniam mniam taka buła z dżemem! :)
OdpowiedzUsuńSmakowite!Może się skuszę.Ja z kolei przechorowałam święta,więc wiem co czujesz.Zdrówka w Nowym Roku!Zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńJeeej! Też takie chcę :) Chyba namówię siostrę, co by upiekła.
OdpowiedzUsuńJuż sobie wyobrażam, jak za parę lat dzieciaki będą wspominać, czego to im mama nie piekła.
Zdrowiejesz powolutku?
Gosiu, zdrowiej nam szybciutko!:) Bułeczki zapewne smakowite i chyba też złożę zamówienie u Anny na ich upieczenie:) Karteczki piękne-dzięki!:) czyli widać vena wraca!:) Pozdrawiam Marta
OdpowiedzUsuńPieczcie, pieczcie dziewczyny!!! Dziękuję za życzenia powrotu do zdrowia! :-)
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia! I powodzenia w pieczeniu ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Po burzy zawsze świeci słońce a bułeczki niczego sobie...może zamiast mleczka lepsza byłaby kawusia..Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo siostra mi coś wspominała, że tu jakieś cudne bułeczki znajdę ;) zdaje się, że muszę wypróbować. A na chorobę, najlepiej wygrzac się przy ciepłym piekarniku ;)
OdpowiedzUsuńWygladaja smakowicie.
OdpowiedzUsuńO tak! Zainspirowałaś! :) bardzo Ci dziękuję za ten przepis, szczególnie w imieniu mojej siostry, która była zachwycona. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń