środa, 27 lipca 2011

wszystko co dobre...

... szybko się kończy... Minęły dwa tygodnie, a ja tak na prawdę jedną nogą nie wróciłam jeszcze z lasu i ciągle mam wiele do opowiedzenia na temat tych cudnych wakacji... W głowie mam już album i coś mi się wydaje, że nie będzie taki najmniejszy, koniecznie muszę napisać o pieczeniu chleba w obozowym piecu... Eh, czasami powroty do rzeczywistości są wyjątkowo ciężkie... Tymczasem udało mi się zrobić mały albumik i jeszcze mniejszy notes, które na dobry początek postanowiłam pokazać. Zapraszam też na obiecaną niespodziankę do Weekendowej Cukierni...



 

3 komentarze:

  1. Ooo, bardzo jestem ciekawa tego chleba i technologii jego wypieku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety powroty bywają trudne - ale myślę, że za blogowymi zapiskami też się stęskniłaś i za nami też;). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Album świetny, ale notes mnie zauroczył, mam ten papier i ciągle myślę co z niego zrobić :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wszystkie pozostawione u mnie komentarze! :-)