... szybko się kończy... Minęły dwa tygodnie, a ja tak na prawdę jedną nogą nie wróciłam jeszcze z lasu i ciągle mam wiele do opowiedzenia na temat tych cudnych wakacji... W głowie mam już album i coś mi się wydaje, że nie będzie taki najmniejszy, koniecznie muszę napisać o pieczeniu chleba w obozowym piecu... Eh, czasami powroty do rzeczywistości są wyjątkowo ciężkie... Tymczasem udało mi się zrobić mały albumik i jeszcze mniejszy notes, które na dobry początek postanowiłam pokazać. Zapraszam też na obiecaną niespodziankę do Weekendowej Cukierni...
Ooo, bardzo jestem ciekawa tego chleba i technologii jego wypieku :)
OdpowiedzUsuńNiestety powroty bywają trudne - ale myślę, że za blogowymi zapiskami też się stęskniłaś i za nami też;). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAlbum świetny, ale notes mnie zauroczył, mam ten papier i ciągle myślę co z niego zrobić :)
OdpowiedzUsuń