sobota, 22 października 2011

Czas start...:-)

Do świątecznego szaleństwa pozostało jeszcze dużo czasu, ale jak się chce coś zrobić własnymi rączkami, to okazuje się, że czas się kurczy i można ze wszystkim nie zdążyć. A Mikołaj biedaczyna to już na pewno się ze wszystkim nie uwinie. Dlatego ja już powoli zaczynam przygotowania, przynajmniej na papierze;-).



niedziela, 16 października 2011

Kartka inspirowana zdjęciem

Ostatnio cierpię z powodu chronicznego "niedoczasu". Ale w końcu udało mi się zrobić coś na wyzwanie Scrapujących Polek w nowej odsłonie. Przed Państwem kartka inspirowana zdjęciem zaproponowanym przez Enczę. :-)

środa, 12 października 2011

Album dla małego przystojniaczka :-)

... że przystojniaczek, to musicie mi uwierzyć na słowo :-) Albumik powstał z okazji pierwszych urodzin Jędrka, no a przy okazji do kompletu powstała kartka, tak, żeby ciocia z wujkiem mieli gdzie wpisać Jędrkowi życzenia. :-)







środa, 28 września 2011

Portret

Tym razem postanowiłam się dopisać do Fotogry w ArtPiaskownicy. Klimaty zdjęcia jeszcze wakacyjne, ale dotychczas niepublikowane, więc wrzucam.:-)


niedziela, 25 września 2011

Wspólne pieczenie i jesienny dżem z imbirową nutą

Ostatnie ciepłe dni staramy się spędzać intensywnie, więc plan dnia był dosyć napięty. A tu w sobotę niespodziewanie dostałam przemiłe zaproszenie do wspólnego pieczenia od Anity i Etrali :-). Na szczęście zakwas był odświeżony, bo gdzieś między zwiedzaniem krakowskiej fabryki lalek, a przejażdżką rowerową wypadała chwila na zarobienie ciasta na nowe bochenki. :-) Dziewczyny tym razem zaproponowały żytni chleb, taki z gatunku raczej ciężkich. Udało mi się nad nim zapanować dosyć szybko i oto jest (a właściwie zostały jeszcze tylko dwie kromki :-)). Po wyciągnięciu go z piekarnika co prawda ogarnęła mnie chwila grozy, bo chleb wyszedł z niego mniejszy, niż go wsadzałam i miałam już wizję zakalca... Na szczęście jego widmo zostało zażegnane i już następnego dnia pałaszowałam pyszne kanapki ze zrobionym w piątek dżemem, o którym będzie w dalszej części. Tak czy siak, dziękuję moim wirtualnym towarzyszkom za motywację i zaproszenie do wypróbowania nowego przepisu. Na prawdę było warto!

Sour 100 % rye bread  ("The handmade loaf" Dan Lepard, cytuję za Ewą)
Składniki na zaparkę:
240 gr wrzącej wody
60 gr żytniej mąki pełnego przemiału ( typ 2000 )
Na ciasto:
200gr żytniego zakwasu
50 gr zimnej wody
300 gr zaparki
300 gr dobrej lekkiej mąki żytniej ( typ 720, ja wmieszałam też takiej 2000 )
1 łyżeczka dobrej soli morskiej
Zaparka
Wrzątek schłodzić do temp 90 stopni, szybko wymieszać  z mąką starając się nie uzyskać zbyt wielu grudek. Przykryć i odstawić na 1 godz. ( ale może być nawet na 24 godziny ).
Ciasto
Żytni zakwas mieszamy z zimną wodą, wlewamy do zaparki ( zostawiając 2 łyżki zaparki do wysmarowania chleba ).
Mieszamy dokładnie ze suchymi składnikami aż otrzymamy gładką masę. Wykładamy na wysmarowaną oliwą powierzchnię ( lub obsypana maką – to jest żytnie ciasto więc będzie się kleić ) formujemy kule, a następnie zwijamy w baton. Przekładamy do foremki i zostawiamy do wyrośnięcia na 5 godzin lub do podwojenia objętości. 
Piekarnik nagrzewamy do 210 stopni, ciasto staramy się wysmarować zaparką. Spryskać chleb i wodą, piec przez 50 minut, przez pierwsze 5 minut pryskając chleb wodą.
Wystudzić na kratce.
 

Gdy wystygnie zawinąć w pergamin, związać i odłożyć przed krojeniem na 1 dzień. Ja podobnie jak Ewa zawinęłam w ściereczkę i kroiłam rano na śniadanie.



A teraz historia dżemu :-). Zazwyczaj robię dżemy na pektynie, ale tym razem postanowiłam spróbować innego sposobu. Proporcje owoców dobrałam sama, ale jeśli chodzi o sposób przygotowania, to korzystałam ze wskazówek Polki.
Jesienny dżem z imbirową nutą
900 g śliwek (wcześniej wypestkowanych i pokrojonych w mniejsze kawałki)
300 g jabłek (obranych i pokrojonych)
300 g gruszek (również obranych i pokrojonych)
mały kawałek korzenia imbiru (obrany i starty na tarce)
450 g cukru

Przygotowane wcześniej owoce zasypujemy cukrem w garnku i wstawiamy na noc do lodówki, aby puściły sok. Na drugi dzień smażymy dżem. Ja smażyłam na średnim ogniu i po pewnym czasie przetarłam owoce blenderem (zależało mi na uzyskaniu dżemu bez kawałków owoców). Zrezygnowałam z przygotowania karmelu, o którym pisze Polka, za to skorzystałam z jej metody sprawdzenia, czy dżem jest już gotowy. Aby to zrobić na początku smażenia należy włożyć do zamrażalnika mały deserowy talerzyk. Chcąc sprawdzić, czy dżem jest gotowy, wyciągamy go, nakładamy małą ilość dżemu wkładamy na 1 minutę do zamrażalnika, wyjmujemy, i przeciągamy po nim palcem, jeśli się pomarszczy, to oznacza, że jest już gotowy i możemy go przekładać do słoiczków. Jeśli nie, należy spróbować ponownie za kilka minut. Dżemik pasteryzowałam na sucho przez 20 minut.

piątek, 23 września 2011

Pomidorowo-paprykowy dip

Ten przepis był mocno inspirowany przepisem na Ljutenicę który ostatnio pokazał się w Lawendowym Domu. Od razu jak zobaczyłam kolorowe słoiczki tknęło mnie, że tak mógłby wyglądać sos do nachos. Taki pomidorowy, z kawałeczkami papryki. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. No i świetnie, bo wyszedł taki jak miał być, teraz będzie czekał na gości, albo filmowe wieczory z mężem. :-)


Paprykowo-pomidorowy dip do nachos

1,5 kg pomidorów (mile widziana lima)
1 kg papryki (różnokolorowej)
6 ząbków czosnku
3 łyżeczki soli (ale to już indywidualna sprawa)
1 duża ostra papryczka
łyżka oliwy


Pomidory sparzyć, obrać ze skórki, pokroić, a następnie przetrzeć blenderem. Podgrzewać w garnku do momentu odparowania połowy wody. W tym czasie upiec paprykę (15 minut w temperaturze 200 st. z termoobiegiem, do momentu, aż skórka będzie czarna). Paprykę obrać ze skóry, pokroić (sok z wewnątrz dodać do pomidorów) i dodać do pomidorów. Rozdrobnioną ostrą papryczkę i przetarty czosnek dodać do pozostałych składników. Przyprawić solą i gotować jeszcze około godziny. Zapasteryzować słoiczki, jeśli chcemy przechowywać je dłużej, jeśli nie, myślę, że spokojnie wystarczy im na jakiś tydzień lodówka.