Przyznam szczerze, zeszły weekend przyniósł ze sobą tyle emocji, że musiałam cały tydzień układać sobie w głowie wszystkie wydarzenia będące moim udziałem.
A dlaczego? - spieszę z wyjaśnieniami. Otóż w zeszłą sobotę, dzięki wielkiemu zaangażowaniu organizatorów (Leszka Holewa, Kasi Holewa i Gosi Wrona), dużej determinacji gości i wielkiemu poświęceniu piłkarzy odbył się charytatywny turniej mający na celu zbieranie funduszy na operację małego i niezwykle uroczego smyka - Marcelka.
Jakaż była nasza radość, gdy o poranku wbrew prognozom powitało nas słońce. Niczym na skrzydłach pobiegliśmy po identyfikatory, puszki i zwarci i gotowi oczekiwaliśmy na przybycie gości. W turnieju wzięło udział aż 6 drużyn, mega dzielnych chłopaków, a wśród nich jedna jeszcze dzielniejsza zawodniczka. W planie było mnóstwo atrakcji, dla całych rodzin i pozytywną energię czuć było w powietrzu na co najmniej kilometr.
Aż tu nagle chmura!!! Ba, niebo po prostu poczerniało, zrobiło się wręcz mroźno i po chwili złudnej nadziei lunęło "jak z cebra".
Przyznam szczerze, że zwątpienie dopadło w tej chwili największych optymistów i już mieliśmy wizję totalnej porażki. Jednak jak się okazało - dla chcącego nic trudnego!!!! Genialni piłkarze rozegrali turniej do końca, pomimo zimna i wody na boisku po kolana. Zespoły nie zniechęciły się i grały świetną muzykę, pomimo tego, że trzeba było trzymać namioty nad sceną, żeby nie uciekły. Dzieciaki świetnie się bawiły i nie marudziły że pada i trzeba uciekać do domku, odbyła się też licytacja, nie zabrakło malowania buziek i waty cukrowej. Dla głodnych czekały ciepłe kiełbaski i udało się przeprowadzić licytację wszystkich świetnych "fantów" od licznych sponsorów.
Właściwie trudno mi napisać o ogromie emocji, który nam towarzyszył, o mobilizacji pomimo fatalnych warunków pogodowych... Nie sposób podziękować wszystkim, którzy dołożyli do tego wydarzenia swoją cegiełkę i mnóstwo dobrej chęci. Czuję się zaszczycona tym, że mogłam uczestniczyć w tym cudownym wydarzeniu.A ponieważ głos mi się łamie ze wzruszenia, gdy to piszę, pokażę Wam na koniec jeszcze kilka zdjęć, wykonanych przez fotografa Biznesligi. Sami zobaczcie, bo opowiedzieć wszystkiego nie zdołam...
...a oto i czarne chmury, które nas nie przegoniły...
... świetne animatorki, które dostarczyły dzieciakom mnóstwo atrakcji i genialne dzieciaki, które wygrzebały fundusze ze swoich skarbonek, żeby pomóc Marcelkowi...
... licytacja, pełna emocji...
...rozdanie pucharów dla bohaterskich piłkarzy (wszyscy byli dla mnie zwycięzcami, bez względu na ilość strzelonych goli)...
i mały Marcelek ze swoją dzielną mamą!!!!
UZBIERANA W TRAKCIE TRWANIA TURNIEJU KWOTA TO