Ania ma niezwykły dar. Potrafi pokazać cały wachlarz uczuć i emocji na swoich fotografiach. Jej zdjęcia potrafią wzruszyć i zachwycić, ale też przypominają, co jest w życiu najważniejsze. Ich choć widziałam ich już wiele, nie mam dość, mogę oglądać je bez końca.
Dlatego ucieszyłam się, że Ania przy okazji swojej ostatniej wizyty w Krakowie znalazła czas, żeby zrobić nam sesję. :-)
A efekty. Zobaczcie sami. Milion min Lenki, wspólne gotowanie z dziećmi, i ujęcia, które wzruszyły mnie dogłębnie.
Długo myślałam jak opisać słowami tą sesję, ale chyba nie jestem w stanie zrobić tego wystarczająco dobrze i subtelnie. Bo zdjęcia Ani mają w sobie coś magicznego, co ciężko opisać, mówią same za siebie, więc nadmiar przymiotników nie jest im do niczego potrzebny.
Po prostu dla nas to bezcenna pamiątka :-)
Ale zobaczcie sami. :-) Zapraszam Was na krótkie spotkanie z moją rodzinką. :-)
Super zdjęcia. Iiiii... po jednym z nich już wiem dla kogo szykuje się kolejny haft ;)))
OdpowiedzUsuńOj zgadzam się, zdjęcia nawet bardziej niż super :-) A na podusie z twoimi haftami Aniu już się nie mogę wprost doczekać :-)
OdpowiedzUsuń