Bynajmniej nie jest tak, że u mnie się nic nie dzieje. Ba, zaryzykuję stwierdzenie, że dzieje się ho, ho a może i więcej. Działam, lepię, kleję, wycinam, po nocach, albo innych dziwnych porach, ale aparatu w rękach nie miałam już dawno. Ale nic straconego. Mam w zanadrzu kilka niespodzianek, ale trzeba będzie poczekać na nie do mojego powrotu, bo już tuż, tuż, jutro rano wyruszam do lasu na dwa tygodnie, na mały detoks od internetu, prasowania i zgiełku miasta. A jak wrócę, to Wam pokażę :-)
Tymczasem, wszystkie chętne osóbki zapraszam na Candy do mojej Mamy, po piękne patchworkowe poduszki!!!! Na prawdę warto!!!!!